A Film by MATTHEW RICHARDSON | @circusspinner Director of Creation + Concept + Choreography DAMIAN SIQUEIROS | @damiansiqueirosphoto Creative Producer | Production Director | Artistic Advisor GUILLAUME PAQUIN + ARTHUR MOREL VAN HYFTE Featured Artists + Choreography MAX MACHADO Cinematographer GUILLERMO CASTENELLOS Assistant Camera + BTS AZIZ ZOROMBA Assistant Camera + BTS ROMAIN RABASA Grip
Układ choreograficzny sfilmowany w Montrealu, w kościele Church of Saint-Pierre-Apôtre, jedna z pierwszych produkcji Matthew Richardsona i jego CircusQueer Art.
Opowieść o zmaganiach z tożsamością, miłością, rozterkami, religią. Właściwie – bez komentarza.
Dzisiejszy Brodatek pochodzi z Brazylii, ma niespełna 30 lat, od kilkunastu lat mieszka w Recife. Kultywuje nie tylko swoją pasję do śpiewania (dla której rzucił studia), ale też tradycję miejsca i związanej z karnawałem Recife muzyki frevo – to z jego inicjatywy powstał projekt Frevália, którego druga edycja odbędzie się w 2020.
Na swojej drugiej płycie z ubiegłego roku (Ferro) porusza się sprawnie, acz z wrodzonym melancholijnym wdziękiem, w brzmieniach retro-elektronicznych, ale jak pokazuje przykład powyżej, doskonale czuje się też w romantycznych balladach, idealnych na aktualną jesienno-nijaką, styczniową pogodę. Jak z kolei widać poniżej, nie odżegnuje się też od deklaracji światopoglądowych, z tej samej płyty pochodzi nagrany z innymi artystami kawałek Tolerância Zero.
Rzadko daję się złapać na określenie „they are so adorable!”, jako że w przypadku męsko-męskich klipów, fotek i filmików oznacza w języku socialmediowego bieżączkowego przekazu zwykle tyle, co „dwóch ładnych chłopców/panów w jednym kadrze, ratuj się, kto może!”.
W wypadku pierra Lapointe, który wyskoczył mi znikąd na playliście w środku nocy, trudno nawet stwierdzić, jaka była kolejność zauroczeń, lawina wzruszeń ruszyła od pierwszych taktów. Bo choć artysta pochodzi z Kanady, już pierwszymi taktami przywołał moje tęsknoty za klasycznie melodyjną w swej prostocie piosenką francuską, o której nie miałem nawet (o tęsknocie) pojęcia, że ją posiadam.
Na to nałożyła się miła oku warstwa wizualna, a na koniec – treściowa: tu niestety musiałem posiłkować się tłumaczeniem (które znajdziecie na końcu posta). Okazało się, że proste piosenki też mogą być o czymś. No i tak: TO. JEST. UROCZE, a w porywach nawet wzruszające. O Lapointe z pewnością jeszcze napiszę, póki co odsyłam do jednego z poprzednich jego klipów, inspirowanego m.in. Querelle Fassbindera.
A jako że rzadko qpopujemy po francusku, na deser jeszcze inny nastrojowy kawałek, który jakoś mi się skojarzył…
More than a week spent together I don’t know what we look like any more The hours we spent in bed won over our boredom And made life more beautiful
You weave fabric of joy with your laughter, with your voice You set fire to my battles I don’t know which will win My fear, my vertigo or my faith
I don’t know where we’re going I keep telling myself it shouldn’t happen Trying to understand where they lead, the stories which are worth the while
Your nail polish is pretty Your bright eyes and also your beard I am silent, fascinated by your movements animated with this soft manlines
Your King of the Indies mannerisms should have already made me fear This entire astonishing voyage launched in the firmament I’m scared of hurting when I fall
I don’t know where we’re going I keep telling myself it isn’t necessary Trying to understand where they lead, the stories which are worth the while
Is it a passion of the body Or swallowtail love? The distance which separates us makes us postpone till later the verdict, faced with our hopes
You draw walls, ceilings Me, I get people drunk on songs Separated by an ocean We walk on a line of silver I would like to be giant
I don’t know where we’re going I keep telling myself it isn’t necessary Trying to understand where they lead, the stories which are worth the while