FLASHBACK: FB, Evans, AbFab, Minelli, Madonna, Replika, Biedroń, Levine, Lykke Li, Yehonathan, Hi Fashion, Erasure

Trochę długo nic się nie działo na blogu – to wina nie tyle sezonu urlopowego, co pewnych niespodziewanych życiowych wydarzeń, którymi nie mamy zamiaru truć naszych PT Czytelników. Uspokajamy jednak – właśnie wracamy z wirtualnego niebytu do stałego harmonogramu aktualizacji. Na początek szybciutko podsumujemy ostatnie tygodnie na fejsie.

Jak można domniemać z obrazka powyżej, zyskaliśmy nową okazję do świętowania: 12 sierpnia, dzięki połączonym siłom sprzymierzonym oraz paru życzliwym osobom, liczba fanów naszego fanpejdżyka rzutem na taśmę przekroczyła 600 osób wszelkiej możliwej płci. Cieszymy się strasznie i jeszcze raz wszystkim od serducha dziękujemy.

Na polskim podwórku politycznym najpiękniej w ostatnim czasie namieszała sprawa młodego geja wybranego na sołtysa Leśniewa: najpierw opisana w Replice, potem w GW oraz Polityce. Dopiero Super Express dolał nieco dziegciu do morza słodyczy, jak to homoseksualista rządzący wsią dla nikogo z jej mieszkańców nie stanowi problemu.

Drugim tematem miesiąca pozostają roszady przedwyborcze, z głośnym opuszczeniem przez Roberta Biedronia szeregów SLD na czele – ruch najcelniej chyba podsumowany tutaj. Wskoczenie na jego miejsce radnego Legierskiego ocenić można chyba tylko jako co najmniej niezręczne. W ostatnich dniach okazało się, że mnóstwo znajomych i miłych twarzy wystartuje z list Palikota, wśród nich m.in. własnie Biedroń, który stanie w szranki z Leszkiem Millerem oraz transseksualna Anna Grodzka.

A oto pokrótce dalsze tematy, jakie pojawiły się na fanpejdżu przez ostatnie 3 tygodnie:

Muzycznie i paramuzycznie donosiliśmy i linkowaliśmy m.in.:

Na deser zostawiliśmy klip do nowego kawałka artysty niepoważnego – Jonny’ego McGoverna, który tym razem wychwala zalety moli książkowych. Nieco fałszywie zważywszy, że w teledysku mało który z nich różni się wyglądem od modela:

Na początek to tyle. Miłego tygodnia, i do ciągu dalszego.

CLIP DNIA: Madonna’s Gaga Nightmare

Wklejamy to z co najmniej trzydniowym opóźnieniem, bo za każdym razem gdy wejdziemy na stronę youtube, by skopiować kod, oglądamy ten skecz kompulsywnie do upadłego. Po przejrzeniu innych produkcji Charliego przyznamy, że w tej wizji przeszedł samego siebie:

Ileż tu perełek, gotowych haseł, rozmowa z najbardziej w tym zestawie chyba udaną Cher – powalająca. Nam nie wiedzieć czemu przypomniał się całkiem inny kawałek naszego własnego autorstwa, z prehistorycznej epoki przedgagoidalnej.

Miłej niedzieli…

HITY I KITY: Dido vs. Liza vs. SATC2

…czyli hity i kity dnia.

Kinowa wersja Seksu w wielkim mieście (zagramanicą pieszczotliwie skracanym do SATC) już sama z siebie jest sporą pomyłką. Zarobiła swoją kasę, więc musiała doczekać części drugiej. Najwierniejsi fani i tak polecą obejrzeć, więc nie będę zniechęcał. Przy okazji filmu rzecz jasna zmarketingowano po raz pięćsetny pomysł „muzyka z filmu, inspirowana filmem oraz nie mająca z nim nic wspólnego, ale hej, każdy chce podpiąć się pod dojną krowę”.

I jeśli mówić w ogóle o jakichkolwiek pozytywach tego plastikowego przedsięwzięcia, to niewątpliwie jest nią najnowsza muzyczna propozycja Dido, piosenka, która od kilku dni konsekwentnie nie chce mi wyjść z głowy…

Do tego samego filmu powstała też rzecz zupełnie niepotrzebna: cover megahitu Beyonce w wykonaniu Lizy Minelli, z impetem powracającej na rynek, niestety, niekoniecznie w swoim repertuarze:

Sześćdziesięcioparoletni głos Lizy nadaje się być może do długich, musicalowych fraz, w szybkim staccato niestety rozjeżdża się na wszystkie strony, i to w wersji studyjnej. Standard Cole’a Portera Ev’rytime We Say Goodbye wypadł siłą rzeczy ciut lepiej.

Swoją drogą strach pomyśleć, co będzie dalej, Minelli zaanonsowała bowiem także swoją nową płytę, która ukaże się jeszcze w tym roku. Nauczeni powyższym powinniśmy chyba złośliwie zauważyć, że okładka jest ładna.

NEWS DNIA: Pet Shop Boys – nagroda i płyta


Starsi Panowie Dwaj przysłużyli się przez ponad 20 lat queerowym dźwiękom aż nadto. Pomijając dorobek własny, reaktywowali w ramach współpracy Dusty Springfield oraz gejowskie bożyszcze, Lizę Minelli, grali do filmów (Crying Game) i telewizorów (od Absolutely Fabulous, aż po QAF po obydwu stronach Oceanu). Maczali palce w popularnych kawałkach Bowiego, Minogue, Williamsa, Rammsteina, Eltona Johna, Madonny, zawsze dorzucając swoje trzy grosze. A czasem i tak robiąc te same piosenki po swojemu.

Robbie Williams śpiewa z towarzyszeniem PSB

Można by sądzić, że czego się nie tkną, obrócą w sukces, może z wyjątkiem musicalu (gejowskiego, a jakże), upichconego pod skrzydłami samego A. Lloyda Webbera. Closer to Heaven szybko spadło z afisza i – wbrew zapowiedziom – nie ruszyło w tournee. To potknięcie nie waży jednak na całokształcie, przeogromnym, jak na pozbawiony porządnego głosu duet uparcie trzymający się elektroniki sprzed ćwierćwiecza.





Piosenka gospodyni Closer to Heaven, Billy Trix.

Za ten całokształt (a także niebanalne 50 mln sprzedanych płyt) PSB otrzymają wkrótce od brytyjskiego przemysłu płytowego honorową nagrodę Brit 2009 za „wkład w rozwój muzyki”. Doroczna uroczystość wręczenia statuetek, odbędzie się 18 lutego. Lowe i Tennant dołączą do szacownego grona – w ciągu 20-lecia Brits, nagrody otrzymali m.in. McCartney, Oasis, U2, Bowie, Sting, Eurythmics, The Beatles oraz The Who.

Aby przypieczętować euforię, zespół potwierdził na marzec datę premiery najnowszego albumu studyjnego (Yes) oraz singla Love etc. W nagraniach uczestniczyli znamienici goście, wykorzystano także fragmenty kompozycji Czajkowskiego. Że akurat PSB dobrzy są w łączeniu elektroniki z orkiestrą, dowiedli już nieraz, ostatnio nagrywając z drezdeńskimi filharmonikami świeżkę dźwiękową do niemego filmu Pancernik Potiomkin.

NEWS DNIA: Liza w różowym trójkącie


Liza Minelli wróciła z europejskiego tournee jakiś czas temu, ale dla Amerykanów zapewne dopiero teraz, gdy ze swoim programem (zatytułowanym po prostu Liza’s at the Palace) zagościła ponownie na Broadwayu. Jak na 62-latkę steraną życiem (nie próbujemy nawet porównywać ze zdrowo żyjącą Tiną T., lat 70), Minelli trzyma ponoć dobrą kondycję, i – jak to artystka starej szkoły – zapewnia widzom godziwą rozrywkę.

Liza Minelli podczas galowego występu w lutym 2008

Że na występy swojej ikony biegają głównie gejątka różnej maści i wieku – wiadomo. Sama Minelli podkreśla ponoć wielokrotnie wzajemność tego przywiązania. Zresztą rozpoczyna show w znaczący sposób, pojawiając się zza rozchylonych kurtyn, które podświetlone tworzą pole w kształcie różowego trójkąta.


Podczas wieczoru nie zabrakło niczego dla każdego, od klasyków musicalowych, filmowych, aż po wspomnienia mistrzów, oraz o matce, która też swoje o tęczy wyśpiewała. Nie wspominając o tym, że jako pierwsza dała światu Have Yourself A Merry Little Christmas, które też przecież powinny być wesołe, ze staroświecka-angielska: gay.
Ale to już uwaga zupełnie na marinesie…