FILM: Pieśń Orfeusza ★★

Niewątpliwym pechem Pieśni Orfeusza jest, że wpadł na outfilm.pl tydzień po rewelacyjnym Blondynie (o którym piszę tutaj). I bez tego obraz średnio się broni, ale w porównaniu… Nie ma porównania.

Śpiewka jest zasadniczo ta sama: dwóch facetów (jeden – bezrobotny, drugi – ambitny student z dziewczyną do kożucha), wspólne przebywanie (tym razem na siłce), coś na kształt przyjaźni i okoliczności coraz bardziej sprzyjające zbliżeniu. Bo cóż bardziej sprzyja romantycznym uniesieniom niż wspólny wakacyjny wyjazd na greckie wyspy? Obok pomysłu na fabułę oraz przystojnych facetów, którzy ideę magicznej miłości mieliby (nomen-omen) ucieleśnić, filmowi brakuje właściwie we wszystkim.

Zacznijmy od bohaterów, którzy nie tyle nawet są nieciekawi, ile absolutnie bez wyrazu. Niewiele mieli do zagrania, ale zrobili jeszcze mniej, snując się po kadrach z urokiem manekinów. Scenariusz nie ułatwia sprawy: zamiast skupić się na portretowaniu swoich bohaterów, każe im detalicznie inscenizować klikanie w ankietę konkursową i – och! pełną niedowierzania – rozmowę z biurem podróży, czy aby wygrana wycieczka to nie ściema. Bez zbytniego przekonania drugi z kolegów protestuje przeciw współnemu wyjazdowi (bo nauka), a już w następnej scenie panuje co do tego zgoda. Poza podawaniem sobie hantli nie bardzo dowiemy się, jakie relacje i emocje łączą kolegów od sztangi, nawet podtekstów seksualnych nie uświadczysz, za to detalicznie prześledzimy procedurę meldowania się w greckim hotelu, wyjątkowo zresztą pustym. A wytrwałych widzów czeka jeszcze bezsensowna próba wymuszenia na personelu numeru pokoju jednego z gości, która to scena zapewne ma coś pokazać, trudno jednak dociec co, poza tym, że jej bohater niewiele rozumie.

Skoro chłopaki pójdą w nieznane (bo wyspa ciekawie wygląda na mapie), to na pewno się zgubią; skoro rzucają z głowy imionami greckich bogów, to ci na pewno się za chwilę wmieszają (symbolika, panie); skoro za chwilę spotykają lokalnego dionizejskiego Puka (przepraszam: Herkulesa), który ostrzega, żeby nie jeść granatów, bo się zakochają czy coś, to zapewne się zakochają, czy coś. Problem w tym, że leniwe ślizganie kamery po nagich torsach zwieńczonych bielizną od Bossa nie kreuje z automatu atmosfery romansu, a turlanie się bez końca po mokrym piasku egzotycznej plaży facetów, którzy nawet porządnie się ze sobą nie całują, to obraz daleki od namiętnego wybuchu seksu.

I tak dalej, i tym podobne. Jedna noc i przyjaźń się sypie, jeden papier i miłość się rodzi. Ale najpierw brniemy przez szablonowe sceny rozterek tudzież cierpienia, równie bezbarwne jak cała historia oraz jej inscenizacja. Bo czego aktorzy nie dograją, to kamera też nie dopowie, o wykreowaniu jakiejkolwiek atmosfery nie wspominając: w ciągu dnia rejestruje spłukany obraz cyfrowy, w nocy nieco mniej spłukany, bo niebieski.

Wątek magii miejsca i mitów wygrany został jednym lokalsem z alko pod kamieniem, wątek późnego odkrywania swojej seksualności skwitowany markową bielizną i biletem lotniczym. Rozterki życiowe (o ile jakiekolwiek) odsunięte krótkim „później się zastanowię” a najbardziej dramatyczną deklaracją okazuje się wypowiedzenie karnetu na siłkę.

Że można ciekawiej przy równie ograniczonych, crowfundingowych finansach, Tor Iban pokazał w Roku tygrysa, może nie bardziej porywającym, ale na pewno przynajmniej intrygującym. Koniec końców, Pieśń Orfeusza jest co najwyżej piosenką, jakich wiele, z przydługim klipem do obejrzenia jednym okiem i szczęśliwym zakończeniem.

Drama, tromans / Niemcy 2019 / 72min. / polskie napisy /
Ograniczenie wiekowe dla filmu – od 16 lat
Reżyseria: Tor Iben
Obsada: Jasper Joseph, Kristina Kostiv, Julien Lickert, Henry Morales

Oglądaj na Outfilm.pl

FILM: All You Need Is Love ★★½

Hans mieszka Berlinie ze swoim ukochanym, Nickolasem, z którym zamierza wziąć ślub. Najlepiej w rodzinnych, bawarskich stronach. Zapowiada swoje zamiary matce, która wpada w euforię, opowiadając o nich całemu miasteczku. Problem w tym, że Hans nigdy się przed rodziną nie wyoutował, a z oględnego listu matka nawet nie podejrzewa, że mowa o ślubie męsko-męskim. Po przyjeździe na miejsce okazuje się, że Nickolas także nie wiedział wszystkiego. Wkrótce za to dowiaduje się cała okolica, co wystawia na próbę nie tylko szczęśliwy związek, ale także relacje międzyludzkie w małej, zamkniętej społeczności.

scena z filmu

ocena QueerPop ★★½
Poprawne politycznie skrzyżowanie familijnego kina obyczajowego z komedią romantyczną. Perypetie mało wyrazistej, zakochanej pary szybko schodzą na dalszy plan wobec zamieszania, jakie wywołali w małej, konserwatywnej społeczności. Mimo przewidywalnego i niezbyt przekonującego finału, film cechuje kilka frapujących zwrotów akcji i celnych obserwacji, w przystępnej formie mówi o rzeczach istotnych: nietolerancji, szczerości wobec bliskich, przyjaźni. Sprawna realizacja, przyzwoite aktorstwo, wyraziste charaktery drugoplanowe, a do tego miłe widoki i przystojni narzeczeni. Dobry materiał na miły, niezobowiązujący seans, bez ryzyka zgorszenia heteryckiej części widowni.

[kliknij czytaj więcej, by zobaczyć pełną recenzję, fotosy, info o filmie, oraz pobrać pliki]

Telewizyjna produkcja komercyjnej stacji SAT.1 (co widać już po koszmarnym podtytule – Moja synowa jest mężczyzną), z założenia pomyślana zapewne jako romantyczna komedia pomyłek. I tylko dzięki konwencji domowej rozrywki, filmowi wybaczyć można większość słabych punktów.

Mocno chybiony jest już komediowy punkt zawiązania akcji: bezrefleksyjne parcie Hansa do legalizacji swojego związku w rodzinnej wiosce, po której można się spodziewać wszystkiego, tylko nie ciepłego przyjęcia takich pomysłów. Hans nie dość, że nie informuje wprost matki, to jeszcze – jak się okazuje – także narzeczonego. Nikt nic nie wie, więc początkowy komizm oparty jest na zderzeniu dwóch światów i ich wzajemnych reakcji na siebie. Nawet gdy sytuacja się zaostrzy, Hans będzie obstawał przy swoim – weźmie ślub tutaj, lub nigdzie, co dodatkowo zaognia intrygę.

Stopniowo opowieść odbija w kierunku o wiele ciekawszym i poważniejszym. Zaistnienie miłej i grzecznej, homoseksualnej pary staje się punktem wyjścia do obserwacji reakcji miasteczka. W centrum uwagi stoi narratorka całości, Katharina, przeżywająca rozterki świeżo zdekonspirowanej matki geja. Później dołączy do niej także ojciec Hansa, dawno z nią rozwiedziony, do tej pory nie dbający zbytnio o losy syna. Ujawnienie jego tajemnicy stawia tych dwoje na publicznym świeczniku, zmusza do konfrontacji ze znanym sobie środowiskiem, które z dnia na dzień staje coraz bardziej nieufne i wrogie.

Nie dość, że muszą stawić czoła własnym uprzedzeniom, to za chwilę także bliskim, w których do tej pory znajdowali oparcie. Oczywiście, zmagania o odzyskanie dawnej pozycji i szacunki zbliżą ich z powrotem do siebie, ten wątek także potoczy się w przewidywalnym kierunku. Razem będą potrafili porozmawiać z synem, któremu matka powie: „Potrzebowałeś 2 lat, żeby nam o tym powiedzieć, czemu oczekujesz, że przyjmiemy to od razu do wiadomości”. Napomnienienie Hans otrzymuje także od Nickolasa, najwyraźniej nie do końca odpornego na jego ślubne fanaberie, które powodują jedynie eskalację niechęci. Zostaje postawione pytanie o istotę związku, a skruszony powrót do domu staje się odpowiedzią i przyczynkiem, do zaskakującej decyzji.

Gdybyż tylko scenarzystki całości zatrzymały się w tym miejscu, stałby się All You Need Is Love filmem dużo oryginalniejszym. A tak pozostaje dominująco sztampowym produkcyjniakiem, w którym nastąpić musi scena ogólnego pojednania, nawet wbrew rozsądkowi i dotychczasowym wydarzeniom. Na szczęście pozostaje także produkcyjniakiem porządnym: z wyrazistymi postaciami drugoplanowymi (ech, te blond jędze, cycate szwarcharaktery!), przyzwoitym aktorstwem, miłym soundtrackiem i przystojnymi narzeczonymi. A w końcu, czego żądać więcej od komedii obyczajowej?

Galeria fotosów z filmu:

All you need is love – Meine Schwiegertochter ist ein Mann
Niemcy 2009 obyczajowy, 92 minuty
scenariusz: Jessica Schellack, Kerstin Österlin

reżyseria: Edzard Onneken

występują: Saskia Vester, Jürgen Tonkel, Jenny Elvers-Elbertzhagen, Andreas Helgi Schmid, Manuel Witting
język: niemiecki, polskie napisy: brak informacji
download info.